facebook instagram
  • Strona główna
  • O mnie
  • Motywacja
    • Odchudziennik
    • Zmienić podejście
    • Niespodzianka
  • Kontakt

STRONA GŁÓWNA

O MNIE

KONTAKT

Uda mi się! Blog o pozytywnych zmianach!

Hell YEAH!



Rany, jak się cieszę, że nareszcie, po prawie 7 latach wręczyłam w mojej firmie WYPOWIEDZENIE. Moja przyjaciółka Gosia w ten wyjątkowy dzień przesłała mi mega śmieszny filmik który to będzie wstępem do tego wpisu :)

ale niestety musicie kliknąć w link poniżej (nie pożałujecie :D)

https://www.instagram.com/p/BmJFgQ1n6F2/?hl=pl


Skąd się bierze moja radość? hah, dołączyłam do grona osób które właśnie wyszły z tej TAJEMNEJ strefy komfortu! Już wkrótce będę mogła być w 100% sobą w moim wirutalnym świecie. S O B Ą. Nie Natalią którą ktoś zna "z pracy" gdzie na moim blogu mogły paść jakieś kontrowersyjne treści które mogła przeczytać jakaś Pani Basia z administracji na równi z kadrową czy moim prezesem - if you know what I mean - wiadomo, można napisać o wszystkim, ale często blokowałam się tym, że nie byłam dokońca pewna czy moja blogowa zajawka może zostać uznana za działanie na szkodę firmy tudzież burzenie jej wizreunku.

To nie tak, że przez ostatnie dwa lata nie byłam sobą (w tym jeden rok milczenia) ale nie byłam w pełni sobą. O pewnych sprawach nie mówiłam, gdyż "nie wypadało" lub bałam się, że mój tekst trafi w niepowołane ręce.

Tak naprawdę to w 2020 roku minie mi 10 lat odkąd pracuję i mieszkam w Polsce (dla niewtajemniczonych spędziłam jeszcze magiczne 3 lata w UK pracując non stop) Tak naprawdę potrzebuję teraz krótkiej, technicznej przerwy aby zastanowić się nad planem działania, wsłuchać się w siebie i naprawić to co chciałabym naprawić. Głównie siebie i jeszcze jedną bardzo ważną dla mnie relację (ale to jest top secret project więc o tym na blogu raczej nie będzie).

Tak więc byle do końca roku i jeden miesiąc dłużej hihi (muszę odbębnić swój dłuuuuuuugi okres wypowiedzenia) a potem DZIAŁAM! Właściwie to już działam i szufladkuję dla Was masę notek które później będę sobie powoli, małymi krokami publikować. I BĘDĘ W KOŃCU PISAĆ TO, CO MI ŚLINA NA JĘZYK PRZYNIESIE. Achh nie mogę się doczekać :)

Do usłyszenia!


04 października No komentarze
Czy jest tu ktoś kto nie wie kto to Bon Jovi? Nie zna ani jednej piosenki? 
.
.
.
.
Uffff, wiedziałam, że wszyscy znacie "Living on a Prayer" czy "It's my life" - czyli kultowe kawałki słynnej amerykańskiej grupy rockowej Bon Jovi. Ja miałam to szczęście, że udało mi się zdobyć bilety na ich koncert w Warszawie. Jak to się stało? Jak było? To będzie bardzo przyjemny wpis. I piszę go z ogromnymi wypiekami na twarzy :-) 


5 LICPA 2019, PIĄTEK, 07:00 RANO. 

Piątek rano, szaro za oknem. Siedzę i myślę że mamy już lipiec a ja jeszcze nie zrobiłam niczego szalonego w tym roku. (Nawet nie byłam jeszcze na dobrych wakacjach!) No dobra, poza obcięciem włosów (klik klik) Ale to było w styczniu i już nawet nie pamiętam. Adrenalina to jest to co kocham - zresztą wiecie. Pisałam o tym skacząc na bungee (link do wpisu) i skacząc ze spadochronem (link do wpisu)  Jedząc śniadanie usłyszałam w RMFie o konkursie na który można zgarnąć bilety. Do wyboru był koncert Bon Jovi lub Pink. Wybór był oczywiste chociaż obu artystów kocham bardzo :-) Ale Pink jeszcze pożyje, a z Bon Jovim to niewiadomo - ale jeszcze do tego wrócę :) 

ZADANIE KONKURSOWE 

Zadanie konkursowe brzmiało: Napisz co jesteś wstanie zrobić z miłości do Bon Jovi? Miałam 200 znaków. Niewiele myśląc, pierwsze co przyszło mi do głowy to... ZUMBA. Odpowiadając na pytanie konkursowe wpisałam: "Z miłości do Bon Jovi poprowadzę zajęcia w rytmie hitów Bon Joviego". Wyślij. Lubię takie konkursy gdzie nie muszę niczego publikować, wrzucać do sieci nim się dowiem czy wygrałam. Weekend minął, zdażyłam nawet zapomnieć o konkursie a tu dzwoni ten słynny numer dwanaście dwa miliony.  Od razu nie zatrybiłam, że to RMF FM ale słucham co jest grane. Bach, bach szybko ktoś się przedstawia, "spodobał nam się Twój pomysł", "czy nadal chcesz bilety", "nagraj nam filmik jak prowadzisz Zumbę a zgarniesz bilety".  Nie ogarniałam co się dzieje, ale pamiętam, że powiedziałam, że wchodzę w to. Napisałam sms'a do "moich Pań" i poprosiłam o liczniejszą obecność na poniedziałkowycj zajęciach. Miałam dosłownie kilka chwil po pracy aby wymyślić jakiś układ. Wybór piosenki był dowolny, więc wybrałam moją ulubioną "In these arms" i stworzyłam turbo proste kroki, dwie próby przed nagraniem i poszło. ;) Filmik się przyjał a ja zgarnęłam bilety na koncert RMF'owym busem. YEAAAAH. Aby zobaczyć moje zadanie konkursowej wystarczy kliknąć tutaj. 

KONCERT, 12 LIPCA 2019 

O wygranej dowiedziałam się we wtorek. Po południu miałam już zaakceptowany wniosek urlopowy:) O 09:00 stawiliśmy się na Kopcu Kościuszki gdzie czekał na nas wielki, żółty bus. 



Na parkingu czekały już inne zwycięskie osoby. Każdy z niecierpliwością czekał aż ruszymy w drogę. No dobra, ja najbardziej ;) Aby życzyć nam dobrej zabawy - na parkingu stawił się również Marek Piekarczyk. Po drodze czekała nas masa atrakcji: karaoke, hot dogi na Orlenie i kręcenie (żenującego) teledysku do utworu It's my life :-) Ale spoko, daliśmy radę! :) Czego się nie robi dla darmowych biletów?! :-) 

Ekipa z RMF'owego busa 


O 19 weszliśmy na arenę. To był mój pierwszy raz. Ludzie powoli się schodzili i zajmowali swoje miejsca. Płyta pod sceną zapełniała się momentalnie. Pogoda była idealna, dach stadiodnu otwarty. Czułam, że oszaleję ze szczęscia. 



Milion foteczek, kiepski support zespołu Switchfoot i zaczęło się. Pierwszy kawałek z nowej płyty "This house is not for sale" pomieszany z okrzykami i ogólną euforią. Już na koncercie supportu coś mi nagłośnienie nie pasowało (słyszałam, że jest kiepskie) ale pomyślałam, że chyba się dopiero rozkręcają...;) Kolejny utwór i nie wierzę w to co słyszę - sama zaśpiewałabym lepiej ;) Czy to wina nagłośnienia czy Bon Jovi po prostu nie dawał rady? Aronoł. Zastanawiałam się też jak to jest śpiewać aktualne kawałki ktorych nikt prawie nie znał i śpiewać te z 86-stego i patrzeć jak cała arena dosłownie rusza się od tego szaleństwa które one wyzwalają??? 

Najlepsze momenty to Bed of Roses, kiedy cała arena pociemniała i wszędzie unosiły się zapalniczki. aaaaa nie, wróć. Teraz świeci się smartfonami. No więc mimo wszystko wyglądało to obłędnie. Ogólnie jak dla mnie wszystkie oldschoolowe hity były zagrane rewelacyjnie. Świetna też była oprawa graficzna, naprawdę wielkie show. Punkt 23:00, po bisie, Bon Jovi schodzi ze sceny a my wymięci wracamy do busa. Emocje szybko opadają, bo zmęczenie daje się we znaki. Nie wiem jakim cudem ale zasypiam od razu. O 4:30 jesteśmy w Krakowie i szybka trasa do domu. 


CZY WARTO BYŁO? 

Ja jestem osobą która kocha muzykę i zrobię wszystko aby pójść na koncert. Nawet jeśli ileś tysięcy osób (zakładam, że RMF nie narzeka na swoje zasięgi :D) oglądało mój lekko żenujący występ. Żenujący tylko i wyłącznie dlatego, że ciężko było w tak krótkim czasie wymyślić coś WOW i do takiej muzyki, po prostu. Ale zrobiłabym to ponownie. Choć na arenę w Warszawie raczej nie prędko się wybiorę bo.. to nagłośnienie naprawdę psuło efekt końcowy. 

A Wy byliście na jakimś fajnym koncercie albo fajny koncert jest przed Wami? Dajcie znać.

Ściskam,
Natalia 

Poniżej fotorelacja z kręcenia "teledysku" - zdjęcia wyszły super hehe :D 



04 września No komentarze
Hej, dziś sobie trochę pofilozofuję. Chyba trochę tęskniłam za takim pisaniem. Dzisiaj temat ważny i mocno irytujący. Ograniczanie siebie.



OGRANICZANIE SIEBIE.

Czy to w ogóle jest możliwe? Czy można sobie samemu robić krzywdę i się ograniczać? Kiedyś w to nie wierzyłam, bo przecież wydaje się to takie nie logiczne. Ale często sami sobie robimy krzywdę poprzez ograniczanie swoich własnych możliwości. Wierzcie mi, ma to na nas bardzo zły wpływ. Jak często się szufladkujecie i sobie ujmujecie? Ile razy powiedziałeś/aś:

  • nie dam rady
  • nie lubię tego robić (malować się, nosić sukienek, dawać komuś rad, żyć cudzym życiem etc) 
  • jem tylko to
  • chodzę tylko tu
  • w życiu bym tego nie zrobił(a)
Często po takim 'wyznaniu' następuje blokada. Blokada którą bardzo ciężko ruszyć, no bo jak wyplątąć się z wypowiedzianych słów? Często próbujemy zadowolić innych składając im pewne 'obietnice'. Często robimy to nieświadomie chcąc zyskać czyjąś sympatię lub szczerze wierzymy, że tak może się zadziać. Ale mijają dni, miesiące i nic się nie dzieje i wtedy następuje to pytanie: co jest z nami nie tak? 

Kiedyś takie jeden fajny reggae koleszka, zaśpiewał dobrą nutkę ( link do piosenki ) czyli mowa o "Etykietach" i już wtedy naszła mnie refleksja jak bardzo się ograniczamy.  I tam jest taki tekst

Gdyby tak odpiąć etykiety z nas

To nie moje, ja nie czuję, ja się krępuję
Odpiąć etykiety z nas
Poglądy, przesądy, wieczna bijatyka
Zburzyć tamę co przepływ hamuje
Niech się dobrze poczuje znów świat

"Zburzyć tamę co przepływ hamuję" - no strzał w dziesiątkę. Budujemy tamę w sobie poprzez ograniczenia. Czemu ciągle wytykamy sobie nasza wady, nasze niedoskonoałości dążac do ideału który nie istnieje? Dożąć do tego aby zadowolić całę rzeszę innych ludzi? Żyjemy w czasach fałszu, obłudy i szerzącego się egoizmu. Gdzie się podziała życzliwość? Współpraca? Wzajemna pomoc? BEZ-IN-TE-RE-SO-WNOŚĆ? Gdzie to się podziało?

Ja też czuję, że wpadłam w pułapkę nowoczesnego nurtu egoizmu. Jest on dobry, pisałam o nim tutaj ( klik klik ) ale to się chyba wymyka spod kontroli. Czytając sobie książkę Dalajlamy "Wielka księga radości" z każdą stroną uzmysławiam sobie jak bardzo odeszłam od tego kim byłam. Bo wmówiono mi, że skoro "nic z tego nie mam, to po co coś dawać od siebie"? Pamiętam, że w swoim życiu wiele robiłam w zgodzie z sobą bez względu na to czy przyniesie mi to jakieś korzyści czy nie. Naprawdę tak było. A potem, nie wiem czy to wiek czy otoczenie, zaczęło się tyle mówić o tym, że jak nie masz nic w zamian to olej.

Jeśli czujecie, że doszliście do ściany zwanej: gdzie jestem i co ja ze sobą robię to dobrze. Dobrze, bo czas na zmiany w swoim życiu. Dbajmy o siebie ale nie zapominajmy o naszej planecie, o bliskich nam osobach. Ja codziennie toczę walkę z tym, aby stawać się lepszym człowiekiem. I jak to z każdą drogą, powoli ale do przodu.

Trzymajcie się!
Natalia
28 sierpnia No komentarze
Tak jak pisałam w pierwszym wpisie po krótkiej przerwie, stało się coś co od dawna było na mojej liście "rzeczy do zrobienia" . I już teraz mogę śmiało powiedzieć - NIE ŻAŁUJĘ!


CAŁE ŻYCIE DŁUGIE WŁOSY


Długie włosy miałam od zawsze. Pamiętam, że raz obcięłam je zaraz po komunii, a potem mając chyba 20 lat, trochę zaszalałam i obcięłam włosy + zrobiłam sobie grzywkę. Nie wyglądało to wtedy dobrze:) Może dlatego aż tak paraliżował mnie strach przed zmianami? Nie wiem.


"NO CHYBA NIE ZAMIERZASZ ICH OBCIĄĆ?!"


W podjęciu tej decyzji, totalnie nie pomagały mi bliskie osoby oraz frzyjerzy którzy na każdym kroku podkreślali piękno moich włosów. Zawsze, ale to zawsze każda koleżanka chciała mieć moje włosy (ja chciałam ich szczupłe sylwetki zazwyczaj ;P) Każdy fryzjer zawsze mówił "matko ile włosów! A to naturalny kolor, takie piękne, w życiu ich nie ścinaj". No i ja podsycana tymi komplementami, zawsze uważałam moje włosy za swój największy atut (jeśli chodzi o wygląd). Od tych miłych słów wizję zmiany fryzury przesuwałam w czasie. 

TEN DZIEŃ


I tak mijały lata - a dokładnie 10 lat - kiedy to rok w rok powtarzałam sobie, że "w tym roku na pewno je zetnę".  Siadając w styczniu 2019 na fotelu fryzjerskim, serce waliło mi strasznie. Bałam się wszystkiego: że źle mnie obetnie, że będę źle wyglądać, że będą się źle układać, że będę musiała o nie bardziej dbać i robić coś więcej niż tylko je umyć ;-) Siedząc u Andżeliki na fotelu, zapytała "tniemy?" Z walącym sercem odpowiedziałam: TAK. I słysząc ten specyficzny dźwięk nożyczek miałam całe życie przed oczami ( hehe ) a potem zobaczyłam swoje włosy splecione w długi warkocz obok mojej twarzy. I stało się! Potem tylko lekkie docinki i gotowe. Nowa ja w godzinę! Ale efekt był WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOW. Takich krótkich włosów to ja nigdy w życiu nie miałam.

Gotowi?


ZMIANY SĄ POTRZEBNE


Nowa fryzura była dla mnie takim przypomnieniem, że nie warto stać w miejscu, tkwić w czymś co jest bezpieczne. Oczywiście wszystko zależy od sytuacji, ale jeśli mamy możliwości to może warto coś zmienić? Na przykładzie włosów okazało się, że mimo strachu to:
  • wyglądam o wiele lepiej! 
  • włosy układają się fantastycznie
  • suszenie to 10 minut + 3 minuty prostowania (nie zawsze)
To nad czym najbardziej się zastanawiałam tuż po, kiedy emocje opadły, to dlaczego zdecydowałam się tak późno na zmiany? Dlaczego opinia innych powodowała we mnie ogromny strach? Dlaczego boimy się wyjść z tzw. "strefy komfortu"? Ta mała-wielka zmiana spowodowała, że przypomniałam sobie, że czas leci musimy działać. Najlepiej od razu :-) Czy to w kwestii zmiany długości włosów, czy zmiany zamieszkania lub pracy. Każda zmiana otwiera nowe drzwi - warto spróbować! (Natalia Coehlo hehe) 



I co sądzicie o mojej zmianie? 
Ściskam, Natalia :-) 
20 sierpnia 2 komentarze
Cześć i czołem,
W drugie urodziny bloga wracam do Was. Czy uda mi się wrócić do regularnego pisania? Dlaczego przestałam? Co zamierzam? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie w dzisiejszym wpisie.


DLACZEGO WSZYSTKO SIĘ SKOŃCZYŁO? 

Złożyło się na to kilka czynników. Najważniejszy z nich to odejście mojego najcudowniejszego psa. Kto mnie zna ten wie jak ważny dla mnie był, kto mnie zna tylko z 'internetów' odsyłam do tego wpisu Pies najlepszy przyjaciel człowieka w którym być może zrozumiecie dlaczego tak trudno było mi się z tym pogodzić. W tamtej chwili chciałam coś tutaj napisać, ale jedyne na co się zdobyłam to na krótki wpis na moim Fejsbukowym profilu. Strata Bandziusia dosłownie wypompowała ze mnie całą energię i radość życia. Potrzebowałam czasu.


JAK WYSZŁAM Z DOŁKA? 

Do żywych wróciłam dość szybko, jak niektórzy twierdzą. Na tę sytuację wpłynęło również kilka czynników. Najważniejszym z nich był powrót na Zumbę. To, że musiałam wywiązać się ze swoich zobowiązań (zrobiłam krótką, 2-tygodniową przerwę ale kiedyś trzeba było wrócić) Kto raz był na Zumbie ten wie, że instruktorka nie może być zmuloną osobą, bez życia i uśmiechu na twarzy. Musiałam się spiąć i jakoś to przeżyć. I udało się - Zumba wyciągnęła mnie z największego dołka. Głośna muzyka i energia obecnych na sali zrobiły naprawdę swoje. Poza tym było jeszcze kilka osób które bardzo mnie wtedy wspierały, ale te osoby o tym wiedzą - nie ma potrzeby wymieniać z imienia. 

A potem powoli, powoli nastąpił szereg różnych zawirowań za którymi nie nadążałam. Wypełniały one każdy mój dzień. I tak dzień za dniem, dzień za dniem, jak to mawiała jedna dobra dusza "jedna rzecz naraz" i do przodu.

CO ROBIŁAM PRZEZ OSTATNI ROK?

W sumie to co zawsze. Praca, Zumba, praca, Zumba - szukałam siebie. Poznałam grono nowych, wspaniałych osób, skończyłam 30 lat, schudłam kilka kilogramów, obcięłam włosy (zrobię o tym wpis!!!) i zaczęłam nowe życie. Przebiegłam półmaraton Warszawski, zdobyłam Rysy i pojechałam na koncert Bon Joviego. Przeczytałam wiele dobrych książek. Staram się tak wypełniać każdy dzień aby nie odczuwać braku Bandziusia, aby się z tym nareszcie w pełni pogodzić.

CO DALEJ ?

Jest naprawdę dobrze i czuję, że mogę znów blogować, znów odświeżyć moje "udamisię" i dzielić się z Wami dobrą energią i pozytywnym podejściem do życia. Być może kogoś do czegoś zainspiruję, albo zostanie to dla mnie po prostu super pamiątka. Planów na życie mam od groma więc nie pozostaje mi nic innego jak ponownie się z wami przywitać i działać.

To kto za mną tęsknił?
Ściskam, Natalia
14 sierpnia 3 komentarze
Nowsze wpisy
Starsze wpisy

O mnie

Cześć, właśnie dotarłeś na bloga osoby która ma milion pomysłów na minutę, lubi dużo gadać, kocha Zumbę, jeść i spać. Znajdziesz tutaj ciekawe historie pisane z uśmiechem, przepiękne zdjęcia i mam nadzieję dużo inspiracji. Ściskam, Natalia

Social Media

Fejsbunio

udamisie.com

Popularne wpisy

  • Dlaczego Udamisie i o co w ogóle chodzi?!
  • Jamajka - praktyczny poradnik przed wyjazdem
  • Jamajka - wyprawa która zapoczątkowała nurt udamisie!

Tagi

MOTYWACJA ODCHUDZIENNIK SUPER WYGLĄDAĆ ZMIENIĆ PODEJŚCIE

Archiwum

  • ►  2020 (5)
    • ►  czerwca (5)
  • ▼  2019 (5)
    • ▼  października (1)
      • Udało mi się rzucić korpo światek
    • ►  września (1)
      • Jak zdobyłam bilety na koncert Bon Jovi i co RMF m...
    • ►  sierpnia (3)
      • Po 11ste - nie ograniczaj się #zmienićpodejście
      • Udało mi się obciąć włosy - nareszcie!
      • Drugie urodziny bloga! Po roku przerwy, wracam!
  • ►  2018 (34)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2017 (35)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (6)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (9)
Instagram

Created with by ThemeXpose